ROZDZIAŁ I
~Nie! Nie, błagam! Mikasa... Nie! Nie....
-Eren! Eren, obudź się! Do cholery, Eren!
-Armin?! Co z Mikasą?!
-Ciszej! Zaraz obudzisz całą jednostkę! - skarcił go cichym, lecz stanowczym głosem - Co miałoby z nią być? Pewnie śpi, tak jak reszta... Wkońcu jest czwarta nad ranem...
-Ah... To był na szczęście tylko sen - odetchnął z ulgą.
-Sen? Właśnie, co takiego ci się śniło? Wrzeszczałeś jak obłąkany... - powiedział, jednocześnie ziewając.
-Ty-tytani - wyjąkał - Tytani nas zaatakowali.... Wszyscy walczyli, albo przynajmniej próbowali, a ja... Ja stałem nieruchomo, jak posąg. W sumie, to nie mam pojęcia dlaczego. Nawet kiedy jeden z nich prawie mnie złapał, nie uciekałem... To wtedy, Mikasa rzucila się na niego, aby mnie ratować i... On ją... - miał zamiar dokończyć swoją opowieść, lecz Armin widząc jak bardzo roztrzęsiony jest Eren postanowił mu przerwać:
-Rozumiem. Nie kończ... No cóż, to był tylko sen - uśmiechnął się lekko kładąc się z powrotem do łóżka - Spróbuj zasnąć, czeka nas ciężki dzień. Dobranoc.
-Dobranoc...
Zielonooki jednak nie zmrużył oka nawet na chwilę. Cały czas rozmyślał nad tym, dlaczego nie uciekał. Czy to jakiś znak? Czy właśnie tak się zachowa , gdy przyjdzie mu walczyć z tytanem?
***
O godzinie ósmej rozbrzmiały dzwony oznajmujące, że najwyższy czas udać się na śniadanie. Wszyscy pobiegli do stołówki, aby zdążyć na czas. Eren jednak zrezygnował z posiłku i udał się do łazienki. Spoglądał w lustro z uwagą przyglądając się swojej przemęczonej, bladej jak ściana twarzy oraz podkrążonym oczom. Jedyne, co mu się nasuwało na myśl to, to że jest beznadziejny. Chłopak nie należał do ludzi z wysoką samooceną. Wręcz przeciwnie, przy każdej okazji użalał się nad sobą, jaki to on jest okropny.
"Spójrz jak ty wyglądasz, jesteś wrakiem człowieka i bezwartościowym tchórzem"
Wmawiał to sobie cały ranek...
Obmył twarz wodą, po czym delikatnie wytarł ją niezwykle miękkim i delikatnym ręcznikiem. Wyprostował się, odłożył ręcznik na brzeg szafki. Nagle, po pokoju rozległo się donośne pukanie.
-Mogę wejść?- wypowiedziała tajemnicza osoba delikatnym, kobiecym głosem.
-Proszę, zapraszam, wchodž śmiało!- wykrzyknął brunet wychodząc z łazienki.
W pierwszej chwili nie poznał dziewczyny stojącej na zewnątrz, jednak, kiedy ujrzał w drzwiach jej wysoką, szczupłą sylwetkę dotarło do niego kim ona jest. Była to jego siostra.
-Przyniosłam ci śniadanie. Dlaczego nie przyszedłeś zjeść razem z nami? Czy coś się stało? - w jej głosie można było wyczuć ogromny niepokój, gdyż dobrze wiedziała, że jednym z ulubionych zajęć chłopaka było spożywanie posiłków - Wyglądasz jak zombie! Nie spałeś w nocy? Eren?! - bezustannie go wypytywała.
Jednak, nie doczekała się odpowiedzi, zamiast niej brunet spojrzał się na nią ze skruchą niczym szczeniaczek błagający o litość znęcającego się nad nim właściciela, po czym spuścił głowę na dół podchodząc do okna. Oparł ręce o dosyć niski parapet, sięgający mu do połowy bioder.
Dziewczyna westchnęła głośno. Powoli zbliżyła się do niego, a następnie przytuliła go.
-Martwię się o ciebie ... - wyszeptała drżącym, ale stanowczym głosem.
-Ja... Ja przepraszam... - wymruczał pod nosem.
-Co takiego? Za co? - odparła zdziwiona.
Eren delikatnie oswobodził się z uścisku siostry. Ona zaś, zdezorientowana jego przeprosinami, nie wiedziała co ma powiedzieć. Najwyraźniej sen Erena musiał bardzo wpłynąć na jego zachowanie.... Za bardzo....
-Za piętnaście minut zaczyna się trening - zaczął niepewnie - Lepiej już idź, ja zaraz przyjdę - wypowiadając te słowa, chłopakowi po policzku spłynęła malutka łezka. Sam nie wiedział, dlaczego jest taki oschły dla swojej siostry, mimo dzisiejszego snu.
Szatynka posłuchała Erena i postanowiła wyjść, aby przygotować się do treningu. Dzisiejszy jest niezwykle istotny. Wykonywane na nim będą podstawowe ćwiczenia do nauczenia się trójwymiarowego manewru.
***
-Ej... Mikasa, gdzie jest Eren? - zapytał z trudem Armin, ponieważ od biegania dostał lekkiej zadyszki - trening zaraz się kończy, a go dalej nie ma.
-Nie wiem co się z nim dzieje... Rano zaniosłam mu śniadanie i... - dziewczyna opowiedziała całą rozmowę ze szczegółami oraz nietypową reakcję bruneta.
Blondyn nic nie powiedział, jedynie głośno westchnął. Wiedział już, o co chodzi Erenowi, jednak postanowił narazie nic nie mówić czarnowłosej kadetce, lecz miał wątpliwości co do podjętej decyzji...
-Eren! Eren, obudź się! Do cholery, Eren!
-Armin?! Co z Mikasą?!
-Ciszej! Zaraz obudzisz całą jednostkę! - skarcił go cichym, lecz stanowczym głosem - Co miałoby z nią być? Pewnie śpi, tak jak reszta... Wkońcu jest czwarta nad ranem...
-Ah... To był na szczęście tylko sen - odetchnął z ulgą.
-Sen? Właśnie, co takiego ci się śniło? Wrzeszczałeś jak obłąkany... - powiedział, jednocześnie ziewając.
-Ty-tytani - wyjąkał - Tytani nas zaatakowali.... Wszyscy walczyli, albo przynajmniej próbowali, a ja... Ja stałem nieruchomo, jak posąg. W sumie, to nie mam pojęcia dlaczego. Nawet kiedy jeden z nich prawie mnie złapał, nie uciekałem... To wtedy, Mikasa rzucila się na niego, aby mnie ratować i... On ją... - miał zamiar dokończyć swoją opowieść, lecz Armin widząc jak bardzo roztrzęsiony jest Eren postanowił mu przerwać:
-Rozumiem. Nie kończ... No cóż, to był tylko sen - uśmiechnął się lekko kładąc się z powrotem do łóżka - Spróbuj zasnąć, czeka nas ciężki dzień. Dobranoc.
-Dobranoc...
Zielonooki jednak nie zmrużył oka nawet na chwilę. Cały czas rozmyślał nad tym, dlaczego nie uciekał. Czy to jakiś znak? Czy właśnie tak się zachowa , gdy przyjdzie mu walczyć z tytanem?
***
O godzinie ósmej rozbrzmiały dzwony oznajmujące, że najwyższy czas udać się na śniadanie. Wszyscy pobiegli do stołówki, aby zdążyć na czas. Eren jednak zrezygnował z posiłku i udał się do łazienki. Spoglądał w lustro z uwagą przyglądając się swojej przemęczonej, bladej jak ściana twarzy oraz podkrążonym oczom. Jedyne, co mu się nasuwało na myśl to, to że jest beznadziejny. Chłopak nie należał do ludzi z wysoką samooceną. Wręcz przeciwnie, przy każdej okazji użalał się nad sobą, jaki to on jest okropny.
"Spójrz jak ty wyglądasz, jesteś wrakiem człowieka i bezwartościowym tchórzem"
Wmawiał to sobie cały ranek...
Obmył twarz wodą, po czym delikatnie wytarł ją niezwykle miękkim i delikatnym ręcznikiem. Wyprostował się, odłożył ręcznik na brzeg szafki. Nagle, po pokoju rozległo się donośne pukanie.
-Mogę wejść?- wypowiedziała tajemnicza osoba delikatnym, kobiecym głosem.
-Proszę, zapraszam, wchodž śmiało!- wykrzyknął brunet wychodząc z łazienki.
W pierwszej chwili nie poznał dziewczyny stojącej na zewnątrz, jednak, kiedy ujrzał w drzwiach jej wysoką, szczupłą sylwetkę dotarło do niego kim ona jest. Była to jego siostra.
-Przyniosłam ci śniadanie. Dlaczego nie przyszedłeś zjeść razem z nami? Czy coś się stało? - w jej głosie można było wyczuć ogromny niepokój, gdyż dobrze wiedziała, że jednym z ulubionych zajęć chłopaka było spożywanie posiłków - Wyglądasz jak zombie! Nie spałeś w nocy? Eren?! - bezustannie go wypytywała.
Jednak, nie doczekała się odpowiedzi, zamiast niej brunet spojrzał się na nią ze skruchą niczym szczeniaczek błagający o litość znęcającego się nad nim właściciela, po czym spuścił głowę na dół podchodząc do okna. Oparł ręce o dosyć niski parapet, sięgający mu do połowy bioder.
Dziewczyna westchnęła głośno. Powoli zbliżyła się do niego, a następnie przytuliła go.
-Martwię się o ciebie ... - wyszeptała drżącym, ale stanowczym głosem.
-Ja... Ja przepraszam... - wymruczał pod nosem.
-Co takiego? Za co? - odparła zdziwiona.
Eren delikatnie oswobodził się z uścisku siostry. Ona zaś, zdezorientowana jego przeprosinami, nie wiedziała co ma powiedzieć. Najwyraźniej sen Erena musiał bardzo wpłynąć na jego zachowanie.... Za bardzo....
-Za piętnaście minut zaczyna się trening - zaczął niepewnie - Lepiej już idź, ja zaraz przyjdę - wypowiadając te słowa, chłopakowi po policzku spłynęła malutka łezka. Sam nie wiedział, dlaczego jest taki oschły dla swojej siostry, mimo dzisiejszego snu.
Szatynka posłuchała Erena i postanowiła wyjść, aby przygotować się do treningu. Dzisiejszy jest niezwykle istotny. Wykonywane na nim będą podstawowe ćwiczenia do nauczenia się trójwymiarowego manewru.
***
-Ej... Mikasa, gdzie jest Eren? - zapytał z trudem Armin, ponieważ od biegania dostał lekkiej zadyszki - trening zaraz się kończy, a go dalej nie ma.
-Nie wiem co się z nim dzieje... Rano zaniosłam mu śniadanie i... - dziewczyna opowiedziała całą rozmowę ze szczegółami oraz nietypową reakcję bruneta.
Blondyn nic nie powiedział, jedynie głośno westchnął. Wiedział już, o co chodzi Erenowi, jednak postanowił narazie nic nie mówić czarnowłosej kadetce, lecz miał wątpliwości co do podjętej decyzji...
✂✂✂✂✂✂✂✂✂✂✂
Hejkaa! Oto pierwszy rozdział mojego opowiadania :D mam nadzieję ,że mimo tego iż nie dzieję się w nim za dużo , zachęcił on was do czytania mojego bloga. Jeśli zauważycie jakiś błąd lub macie swoją opinie na temat danej rzeczy śmiało piszcie :D będę niezwykle wdzięczna ,gdyż człowiek uczy się na błędach! :D
❤zapraszam do dalszego czytania
✏zachęcam i proszę o komentarze :D
☀mile widziane polecenie bloga znajomym :)
✏zachęcam i proszę o komentarze :D
☀mile widziane polecenie bloga znajomym :)
Pa paaa!
~Zuchii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli przeczytałeś tego posta zostaw komentarz! :D Mam nadzieję, że post się podoba c: Zapraszam do śledzenia mojego bloga!